Nie zgadzam się z zarzutami prokuratury; uważam je za nieprawdziwe
Prof. Kyrcz-Krzemień była szefową katowickiej kliniki hematologii i wojewódzką konsultant w tej dziedzinie.
"W nawiązaniu do zainteresowania mediów w związku z zarzutami, które przedstawiono mi w Prokuraturze Okręgowej w Gliwicach (…) informuję, że nie zgadzam się z nimi, ponieważ uważam je za nieprawdziwe" - napisała profesor w przesłanym PAP oświadczeniu. Jak dodała, złożyła wniosek o pisemne uzasadnienie zarzutów, a następnie – po zapoznaniu się z materiałem dowodowym - zawnioskuje o przesłuchanie, w którym będzie chciała się do nich odnieść.
"Zarzut dotyczący realizowanych w naszym ośrodku procedur autologicznego przeszczepiania macierzystych komórek krwiotwórczych u chorych na stwardnienie rozsiane był analizowany przez Prokuraturę Okręgową w Bielsku-Białej i wobec niepotwierdzenia stawianych zarzutów został umorzony 3.11.2017 roku" - wskazała lekarka.
Oświadczyła też, że w świetle posiadanej przez nią dokumentacji – opinii Komisji Bioetycznej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, resortu zdrowia oraz opinii krajowych konsultantów medycznych - "przedmiotowe zarzuty są bezzasadne".
Odnosząc się do innego zarzutu prokuratury, prof. Kyrcz-Krzemień dodała, że procedury przeszczepiania macierzystych komórek krwiotwórczych wciąż należą do wysokospecjalistycznych procedur, znajdujących się w tzw. koszyku świadczeń gwarantowanych, finansowanych przez płatnika publicznego. Dodatkowe wynagrodzenia dla zespołu w związku z tymi procedurami od samego początku, od 1991 r., były przyznawane i rozdzielane według tego samego algorytmu, uwzględniającego poszczególne grupy zawodowe i pełnione stanowiska – dodała.
"Niezależnie od tego pragnę wyrazić głębokie ubolewanie zaistniałą sytuacją, jednocześnie pragnę wskazać, że moja dotychczasowa praca zawodowa od kilkudziesięciu lat zawsze była ukierunkowana na dobro pacjenta oraz wykonywana była z zachowaniem najwyższych standardów etyki lekarskiej" - oświadczyła.
Jak podała prokuratura, prowadzone od 2017 r. wielowątkowe śledztwo dotyczy w szczególności przekroczenia uprawnień przez kierownika Oddziału Hematologii i Transplantacji Szpiku Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. Mielęckiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach (funkcję tę pełniła Kyrcz-Krzemień).
Miało to mieć miejsce "poprzez nieuzasadnione zabiegi przeszczepu szpiku przeprowadzane w oparciu o nierzetelną dokumentację medyczną pacjentów przy stwardnieniu rozsianym, które to zabiegi miały nosić charakter eksperymentu medycznego i działania w ten sposób w celu osiągnięcia korzyści majątkowej poprzez refundację tych zabiegów na rzecz szpitala" - podała prokuratura.
Poza prof. Kyrcz-Krzemeń zarzutami objęto też dyrektora Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. Mielęckiego dr. Włodzimierza Dz. i Ewę M., pełniącą w tej placówce funkcję zastępcy dyrektora ds. ekonomicznych – głównej księgowej. Ewa M. nie stawiła się na termin zaplanowanych czynności. Przesłuchani podejrzani nie przyznali się do stawianych zarzutów i odmówili składania wyjaśnień. Nie stosowano wobec nich środków zapobiegawczych.
Według prokuratury, prof. Krycz-Krzemień od 2011 do 2016 r. organizowała i nadzorowała wykonywanie zabiegów przeszczepów autologicznych jako metody leczenia stwardnienia rozsianego. Zdaniem śledczych, przy tym rozpoznaniu stanowiły one niezgłoszony i niezarejestrowany eksperyment medyczny, przeprowadzany bez uzyskania pozytywnej opinii Komisji Bioetycznej, a tym samym bez dokładnego opisu procedur, składu zespołu kwalifikującego i leczącego, kryteriów kwalifikacji i dyskwalifikacji do zabiegu oraz sposobu monitorowania krótko- oraz długookresowego.
Inny zarzut dotyczy wyłudzenia środków z NFZ. Według prokuratury, wspólnie z dyrektorem szpitala, odpowiedzialnym za prawidłową realizację kontraktu z NFZ, działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, w tym polegającej na przydziale tzw. premii przeszczepowych, profesor wprowadziła w błąd dyrektora śląskiego oddziału Funduszu. Chodzi o "wskazanie fałszywego rozpoznania głównego w sprawozdaniu z realizacji świadczeń do NFZ", w sytuacji gdy faktycznie chodziło eksperyment medyczny, który nie podlegał finansowaniu ze środków publicznych. W ocenie prokuratury w ten sposób podejrzani poprzez rozliczenie leczenia 67 pacjentów doprowadzili NFZ do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości ponad 5,5 mln zł.
Trzeci opisywany przez prokuraturę zarzut dotyczy - bezpodstawnego w ocenie prokuratury - przydzielenia (od 9 sierpnia 2009 r. do końca 2016 r.) środków z nadwyżki za procedury przeszczepu szpiku finansowane przez NFZ w ramach świadczeń gwarantowanych, które w czerwcu 2009 r., utraciły status procedur wysokospecjalistycznych i przestały być finansowane przez Ministerstwo Zdrowia. W ten sposób szpitalowi im. Mielęckiego miała zostać wyrządzona szkoda majątkowa w wysokości ok. 19 mln, które zostały przyznane tytułem dodatkowego wynagrodzenia - tzw. premii przeszczepowych.(PAP)
autor: Krzysztof Konopka
kon/ mark/